Bunt dwulatka?


Każdy słyszał o tzw"buncie dwulatka... jak tylko dziecko zbliża się do tej magicznej daty w swoim kalendarzu, nagle każde jego nieodpowiednie zachowanie jest oznaką"buntu dwulatka". 
Każde "nie", płacz, złość, określane jest tym terminem.
 Czy słusznie? Nie wiem... 
Czy każde dziecko przechodzi taki bunt? 
Nie mam pojęcia. 
Określenie "specyficznego" zachowania dziecka wynika bowiem, z obserwacji jego rodziców. 
Jedni pomylą go z płaczliwością, która w rezultacie jest wynikiem wyżynania się zębów, a inni określą tym terminem, stawianie ciągłego oporu i chęci postawienia na swoim. 
Wynika to jedynie z tego, że dzieci są różne. 
Ich zachowania są już w pewien sposób ukształtowane i mamy pełen wachlarz zachowań, którym to oceniamy dziecko. 


Czy moim zdaniem istnieje bunt dwulatka? 
Na dzień dzisiejszy odpowiem, że nie. Dlaczego? 
Tymon ma półtora roku i do słynnego buntu jest jeszcze trochę czasu, choć wiem że pewne dzieci "buntują" się wcześniej, choć istnieją jednostki, które robią to przez całe życie ;)
 Właśnie z tej prostej przyczyny, nie do końca wierzę w jego istnienie.. Jeśli miałabym ocenić zachowania mojego syna na dzień dzisiejszy, to przeżywał już kilka takich buntów. 
Każda nowa i ciekawa rzecz musi być dotknięta i zbadana, a jeśli tylko tak się nie dzieje, jest krzyk i tzw. foch. Dziecko chce eksplorować kuchenkę, nagrzane żelazko, chce wyjść, gdy pada deszcz, chce cokolwiek czego nie może  i wtedy pojawia się on - "bunt". 
Jego głównym przekazem jest NIE. 
Bunt "lubi" też gdy nogi tupią i kiedy krzywi się twarz... 
Bunt robi wszystko na odwrót. 
Wbrew przykazaniom innych. 
Dlaczego to dwulatkom przypisuje się tzw"bunt"? Zapewne z tej przyczyny co nastolatkom. 
Mały/młody człowiek dorasta. Dużo potrafi, wydaje mu się ze wie już wszystko co powinien, albo i jeszcze więcej. Staje się autonomiczną jednostką i ogłasza to całemu światu. 
Ten okres, to okres dorastania. 
Własnie w tym czasie, tu i teraz, gdy jego nogi tupią a oczy zalewają się łzami Wasze dziecko dorasta. Wydaje się to być  zabawne, ale tak to właśnie wygląda (w wielkim uproszczeniu).  A kiedy dziecko najszybciej dorasta? Właśnie mając 1,5 - 2 lata. Zapewne dlatego bunt ten określany jest "buntem dwulatka".
 Czy jednak każde dziecko mając dwa lata narażone jest na owy bunt? 
Albo inaczej, czy każdy rodzic jest na niego narażony?;)
 Niekoniecznie. 
Wszystko zależy od tempa rozwoju dziecka. Jednak to, że Wasz maluch ma dwa lata i o żadnym buncie nie słyszeliście, nie oznacza że źle się ono rozwija. Podejrzewam, że są dzieci, które przez ten okres nie przechodziły, bądź przez bardzo jego krótki czas.,
Patrząc na mojego syna i obserwując jego zachowanie, zastanawiam się, czy jesteśmy przed czy już po buncie.(?)
 Oceniając bowiem moje dziecko widzę, że "testuje" moja cierpliwość. Nadchodzi to falami i jest dosyć krótkotrwałe, jednak odczuwalne.
 Takie zachowanie obserwuję już dosyć długo i ciężko mi powiedzieć, czy to faktycznie ten słynny bunt. Dziecko, podczas dorastania, wielokrotnie chce wprowadzić swoją, alternatywną wizję świata. Prawie zawsze jest ona różna od naszej. :)
Czy, jednak tak małe dziecko jest w stanie prawdziwie się buntować? 
A może to jedynie jego progres w dojrzewaniu? Próby zmiany rzeczywistości?
Dla pocieszenia, powiem Wam, ze gdy tylko Tymon chce pokazać nam swoje racje, od razu mówię do męża "Patrz dorasta!; "Właśnie teraz, tutaj!" "Patrz i podziwiaj, on dojrzewa!" 
Buntuje się, nie dlatego, że ma inne, lepsze, bardziej słuszne racje, nie dlatego ze nasz system wychowania mu się nie podoba. Związane jest to z ciągłą chęcią zbadania czegoś, sprawdzenia, "postawienia na swoim". 
Jest jednak pewna różnica, która dzieli tego małego człowieka od nas, dorosłych. 
To my wychowujemy nasze dzieci. 
To my decydujemy. Dorośli decydują.
 To my stawiamy zakazy. 
Wszystko zależy, jak bardzo będziecie nieugięci w swoich postanowieniach. Kiedy odpuścicie? "Machniecie ręką " ? 
Właśnie dlatego, tak ciężko i zarazem wspaniale być rodzicem. Musimy stawiać granice, choć serce nam pęka i wielokrotnie chcemy odpuścić. Nasza cierpliwość jest wielokrotnie wystawiana na próbę.. "Walczymy " z dzieckiem a ono "walczy" z całym światem. Próbuje je zrozumieć i podporządkować go sobie. 

Nie do końca wierzę w terminologię "buntu dwulatka".
 Wierzę w to, że dziecko ma w ciągu całego swojego rozwoju, pełen wachlarz emocji, które chce nam pokazać: złość, miłość, rozpacz., itd. Z każdym z nich musi się zmierzyć. 
Gdy dziecko nas przytula, uśmiecha się, słucha, jesteśmy zadowoleni i nie dostrzegamy nic niepokojącego, bo takie emocje akceptujemy i ich oczekujemy. 
Jeśli płacze, wymusza, złości się, zaczynamy doszukiwać się przyczyny, zaczynamy się martwić. 
Spójrzmy na ten etap łaskawie, każdy bunt, tupanie nogą i złość traktujmy jako rozwój jego świadomości i bycia odrębną jednostką.  Jako poznanie świata i reakcji otoczenia na emocje, które dziecko poznaje pierwszy raz. 
On sam musi się z nimi zmierzyć, tak naprawdę nie wiedząc o tym. To my, dorośli powinniśmy być świadomi, jakie uczucia kierują dzieckiem. 
Tłumaczmy i bądźmy cierpliwi, ale nie odpuszczajmy. 
Bądźmy rozważni, bo wszytko, co pokazujemy teraz i jak wychowujemy "odbije się" na NAS, dorosłych za kilka lub kilkanaście lat.

Komentarze

  1. Mój Syn "buntuje się" od pierwszych urodzin 😀 Chociaż, tak podobnie jak Ty, nie do końca wierzę w ten słynny bunt dwulatka. Po prostu jest "charakterny" i poznaje świat, czerpie z niego pełnymi garściami 🙂

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty