Wychowanie czy tresura? Generał, czy sprawiedliwy rodzic?
"Nie"
"Nie wolno!"
"Nie ruszaj!"
"Nie dotykaj!"
Ponoć rodzic wypowiada te słowa średnio 160 razy dziennie mając w domu niespełna roczne, bądź dwuletnie dziecko..
W końcu trzeba dziecku przekazać zasady i uczyć; dziecko musi wiedzieć kto rządzi w domu i co mu wolno...
Czy takie nastawienie to przesadny rygor? A może właściwe zachowanie?
Jak poprawnie powiedzieć dziecku, że czegoś nie może i kiedy to zrobć? Czy tresujemy nasze dzieci zakazując im czegoś?
Wielokrotnie spotkałam się ze zjawiskiem wykorzystania rodzica przez dziecko.. Tak, dobrze czytacie. To dzieci częściej manipulują rodzicem, a on cieszy się, że uszedł z życiem.
. Myślicie, że ja nie boję się takiej przyszłości? Oczywiście, że tak. Mój syn zazwyczaj jest grzeczny, ale bywają dni kiedy buntuje się, w końcu też ma pewne prawa.
Mimo, że pierwsze prawo dziecka brzmi : "Prawo do zabawy" - nie zawsze ma ochotę z niego korzystać. Wiadomo - musi być coś na przekór. Z tego też powodu, życie z dziećmi nigdy nie jest nudne.
Kiedy właściwie dziecko jest grzeczne? Co to znaczy wg Was? Słuchanie się? Bawienie się w pojedynkę? Robi papa i wszystko je? Mówi dziękuję? Proszę?
Jest posłuszne? To słowo, w wielu rodzicach wzbudza przerażenie. Posłuszny, wg słownika oznacza: "wypełniający czyjeś rozkazy; poddający się czyjejś woli lub działaniu". Czy my dajemy rozkazy dziecku?
Rozkaz - brzmi złowrogo i tajemniczo, a kojarzy się z dyscypliną w wojsku.
Czy jesteśmy generałem dla naszych dzieci, a oni szeregowymi? Nie. Nie jesteśmy.
Dochodzimy do wspólnej wizji wychowania jakim jest brak zakazów. Brak rygoru i dyscypliny. W końcu dziecko odczuwa, nie możemy go tresować, to nie zwierzę. Rezygnujemy z tego wszystkiego, ale jednocześnie, chcemy żeby nasze dziecko się nas słuchało. "załóż buty" - a ono nie chce, woli biegać po domu..
Rozkaz - brzmi złowrogo i tajemniczo, a kojarzy się z dyscypliną w wojsku.
Czy jesteśmy generałem dla naszych dzieci, a oni szeregowymi? Nie. Nie jesteśmy.
Dochodzimy do wspólnej wizji wychowania jakim jest brak zakazów. Brak rygoru i dyscypliny. W końcu dziecko odczuwa, nie możemy go tresować, to nie zwierzę. Rezygnujemy z tego wszystkiego, ale jednocześnie, chcemy żeby nasze dziecko się nas słuchało. "załóż buty" - a ono nie chce, woli biegać po domu..
Nachodzą nas nerwy i brak sił a każde wyjście gdziekolwiek staje się katuszami.
Brak konsekwencji, brak autorytetu i wmawianie sobie, że dom to nie wojsko, zrobiło swoje.
Czy, w takim razie, dom powinien być pełen zakazów? Nakazów? Czy dom kojarzy się z wiecznym "nie wolno?" Czy wychowujemy czy tresujemy?
Brak konsekwencji, brak autorytetu i wmawianie sobie, że dom to nie wojsko, zrobiło swoje.
Czy, w takim razie, dom powinien być pełen zakazów? Nakazów? Czy dom kojarzy się z wiecznym "nie wolno?" Czy wychowujemy czy tresujemy?
Wróćmy jeszcze raz do słowa 'posłuszny'. Co właściwie, jest złego w tym wyrażeniu? Czy my, jako rodzicie nie chcemy, by nasze dzieci się nas słuchały? Może wystarczy zamienić rozkazy na prośby? W końcu, gdy się "ładnie" poprosi to jest szansa, że ktoś nas posłucha.
Dlaczego zakaz ma negatywny wydźwięk?
A może wcale nie ma? Jeśli nie, to dlaczego rodzice nie zakazują?
Dlaczego w wielu przypadkach, to dziecko ma ostateczny głos?
Mam czasem wrażenie, że w większości przypadków, to dzieci wychowują nas, a powinno być odwrotnie. A może tak właśnie jest, tylko jeszcze o tym nie wiemy.
Po kilku latach słyszymy " dzieci wykańczają"; "jak będziesz miał/a dziecko to zobaczysz, co to znaczy zmęczenie".
Ostatnio nawet słyszałam, że "jedno dziecko to dramat, dwójka katastrofa, a trójka to już prawdziwa tragedia". Oczywiście, rozbawiło mnie to i pomyślałam sobie, że w dużej części tak jest, a raczej może być.
A może wcale nie ma? Jeśli nie, to dlaczego rodzice nie zakazują?
Dlaczego w wielu przypadkach, to dziecko ma ostateczny głos?
Mam czasem wrażenie, że w większości przypadków, to dzieci wychowują nas, a powinno być odwrotnie. A może tak właśnie jest, tylko jeszcze o tym nie wiemy.
Po kilku latach słyszymy " dzieci wykańczają"; "jak będziesz miał/a dziecko to zobaczysz, co to znaczy zmęczenie".
Ostatnio nawet słyszałam, że "jedno dziecko to dramat, dwójka katastrofa, a trójka to już prawdziwa tragedia". Oczywiście, rozbawiło mnie to i pomyślałam sobie, że w dużej części tak jest, a raczej może być.
Może być, ale kiedy?:
- kiedy widzę 8 latki, którym rodzice zakładają buty
- kiedy widzę, jak rodzice nadskakują dzieciom i wymyślają przeróżne historie, żeby tylko coś zrobiło, np. posprzątało
- kiedy słyszę, jak 7 latek odzywa się pogardliwie do matki lub ojca
- kiedy widzę brak szacunku dla rodziców
- kiedy widzę jak rodzic karmi 6 latka,
Dziesiątki przykładów...
Pytanie, które musimy sobie zadać brzmi:
Kim chcemy być dla naszych dzieci? Rodzicem, czy kolegą?
Pamiętajmy, że na etapie kilkulatków nie ma możliwości bycia jednym i drugim. To my uczymy, pokazujemy i odkrywamy dziecku świat. Nie jest to jednak świat dorosłych, tylko świat dzieci. Niech dzieci pozostaną dziećmi, a my dorosłymi. Nie wszystko maluch powinien móc robić. Nie niszczmy w dzieciach ich indywidualności i pozwólmy im na dzieciństwo. Dlaczego chcemy niszczyć ich fantazje?
Prawidłowy rozwój i poznanie odbywa się tylko i wyłącznie, gdy maluch ma poczucie bezpieczeństwa, ramy do których może się odnieść. Powinien wiedzieć, że to może , a tego nie. Słowo "nie" nie jest zakazane. Jest wręcz potrzebne. Jest nieuniknionym elementem wychowania.
Jeśli trzeba bądźmy "generałem" naszego dziecka, a wyjdziemy obronnie z każdej, no prawie każdej sytuacji. ;) Bycie wymagającym nie oznacza wymazania potrzeby miłości i troski. To właśnie bycie sprawiedliwym jest miłością prawdziwą. Właściwe wychowanie odznacza się potrzebą przytulenia, zrozumienia i bycia kochanym.
Jakie jest moje zdanie? Już chyba wiecie...
Tak, zamierzam zwracać uwagę mojemu dziecku i tak, jeśli trzeba będę i...
Chcę być surowym rodzicem
Chcę być sprawiedliwym rodzicem
Chcę nauczyć dziecko, że trzeba postępować słusznie
Zaszczepić w nim szacunek do rodziny i innych ludzi
Chcę by wiedział, że jest odpowiedzialny za swoje czyny i zachowanie
Chcę być rodzicem
Chcę umieć wspierać
Chcę stworzyć bezpieczny i prawdziwy dom
Lista jest długa, zdecydowanie dłuższa, niż ta, którą widzicie powyżej.
Wiem i wierzę w to, że każdy rodzic zna swoje dziecko i wie co dla niego jest najlepsze.
Nie utrudniajmy sobie życia wyręczając dzieci, bo szybko się przekonacie, że to się nie sprawdza. Wymaga to wielkiego zaparcia i siły, ale warto.
Najważniejsze są fundamenty, czyli to, co budujemy na samym początku. Czy to nie brzmi znajomo? Czy, to nie od fundamentów zawsze się wszystko zaczyna???
Jakie jest moje zdanie? Już chyba wiecie...
Tak, zamierzam zwracać uwagę mojemu dziecku i tak, jeśli trzeba będę i...
Chcę być surowym rodzicem
Chcę być sprawiedliwym rodzicem
Chcę nauczyć dziecko, że trzeba postępować słusznie
Zaszczepić w nim szacunek do rodziny i innych ludzi
Chcę by wiedział, że jest odpowiedzialny za swoje czyny i zachowanie
Chcę być rodzicem
Chcę umieć wspierać
Chcę stworzyć bezpieczny i prawdziwy dom
Lista jest długa, zdecydowanie dłuższa, niż ta, którą widzicie powyżej.
Wiem i wierzę w to, że każdy rodzic zna swoje dziecko i wie co dla niego jest najlepsze.
Nie utrudniajmy sobie życia wyręczając dzieci, bo szybko się przekonacie, że to się nie sprawdza. Wymaga to wielkiego zaparcia i siły, ale warto.
Najważniejsze są fundamenty, czyli to, co budujemy na samym początku. Czy to nie brzmi znajomo? Czy, to nie od fundamentów zawsze się wszystko zaczyna???
Komentarze
Prześlij komentarz