Super mama
UFF... chwila relaksu..
Serio, podziwiam te wszystkie mamy, które mają na wszystko czas. Zakupy, paznokcie, full make up na co dzień i czysty dom. Zapomniałabym o ugotowanym obiedzie.. Chciałabym poznać taką "mamę". Celowo napisałam ten wyraz w cudzysłowie. Przecież taka kobieta nie istnieje...
( istnieje??!!!) Jeśli taką znacie, to proszę nie piszcie mi o tym.
( istnieje??!!!) Jeśli taką znacie, to proszę nie piszcie mi o tym.
Nie chce w żaden sposób się tłumaczyć, albo mydlić Wam oczu, że na nic nie mam czasu. Mam. Mam czas na sprzątanie, gotowanie, pranie, prasowanie. Ot co. A tak serio, to trochę przesadziłam...;) Nie będę robić z siebie Matki Polki, bo nią nie jestem. Wszystkich nie zbawię. Zawsze jest coś, kosztem czegoś. Przynajmniej u mnie. Wcale nie jest ze mną tak źle. Jeszcze nikt sie mnie na ulicy nie wystraszył...:) Zdaje sobie sprawę, że nikt nie chce słuchać o tym, jak innym jest źle.. Lubimy ogladać wesołych ludzi ( przez myśl przemknęła mi teraz pioseneczka "happy, happy people")). Bez zmartwień. Ogarniętych. Czerpać siły z ich energii. Ja się z tym zgadzam. Czy jednak nie wydaje Wam się, że jak komuś wszystko się układa i jest taki wspaniały, to coś musi być jednak nie tak??? Mogę się mylić. Głośno myślę..
. Wszystko jest u niego zawsze super. Z nim i z jego bliskimi, najbliższymi, domem, funduszami. Często się słyszy: " czego się doszukujesz??? nie możesz się pogodzić z tym że komuś się wiedzie?? jest szczęśliwy? buduje dom, kupuje nowe auto, a jego dzieci są geniuszami?? "
Może faktycznie czegoś się doszukujemy. Węszymy, badamy, zastanawiamy się.. skoro wszystko jest super, to coś musi być źle...
Dochodzą mnie zewsząd głosy, że sekretem jest organizacja. Zapisz to, podkreśl tamto, ustaw sobie przypomnienie. Zgodzę się z tym, że to ułatwia życie, ale czy do perfekcji? Może dałabym radę ciągnąć to przez miesiąc...
Nie zawsze chce mi się malować paznokcie, cudownie się ubierać, kręcić włosy na szczotkę. Czasem lubię pochodzić w dresie i turlać się po podłodze z synkiem. Chodzić na kolanach i nie krzyczeć jak mnie obślini (tak pizzę tu o dziecku, nie o psie, choć poziom śliny jest podobny).
Patrzymy i podziwiamy inne mamy, jak swietnie sobie ze wszystkim radzą. (Zapomniałabym jeszcze dodać że super mamy chodzą na fitness). My tez tak chcemy. Zabieramy sie do działania. Wszystko pięknie, ale coś jednak nie gra. Ładnie wyglądam - jest. Posprzątałam-jest. Dziecko nakarmione, wybawione, śpi -jest. Tylko ze ja na nic nie mam już siły.. Może gdybym nie próbowała na sile zrobić z siebie pięknej kobiety to miałabym czas na swoje pasje... ???
Pisaliście, ze macierzyństwo wartościuje życie. To prawda.
Wcale nie wywraca go do góry nogami, ono je układa. Organizuje. Jak to mówią "w tym chaosie jest metoda". Pozwala zebrać sie w sobie i wyznaczyć cele. Dać nam siłę do działania. Znaleźć czas dla siebie.
Nie patrzcie ślepo na innych. Ta sobie radzi tak, a ta tak. Każdy powinien znaleźć sposób na siebie. To, że jedna mama potrafi jedną ręka gotować zupę, drugą, malować rzęsy, a w międzyczasie bawić dziecko, to nic nie znaczy. Nie sprawia, ze inna jest w tym gorsza, bo jedynie robi te dwie rzeczy na raz. Każdy jest inny.
Mi zupełnie nie przeszkadza ze jestem czasem nieumalowana. Nie sprawia to jestem zaniedbana... Dobrze się czuję bez makijażu.. Zawsze jednak dbam o skórę i odpowiednio ją pielęgnując.
Jest kilka rzeczy z których zrezygnowałam. Nie brak czasu okazał się przyczyną, a chęć uporządkowania życia i hierachii. "Co jest ważniejsze od.. Na co wolę przeznaczyć czas... Co w tym momencie sprawia mi większą radość.. "
Raz, na jakiś czas, warto sobie przypomnieć co jest istotne, mniej istotne a co już nie sprawia Nam frajdy. To nic dziwnego. Tak samo robimy z ubraniami, zabawkami dziecka, a nawet z innymi ludźmi. Niektóre przyjaźnie zwyczajnie wygasają. Takie są koleje losu i żadna że stron zazwyczaj nie jest winna. Nie warto doszukiwać się drugiego dna.
Tak jak wcześniej wspomniałam, macierzyństwo uczy, nie ogranicza. Nie cierpię na mniej wolnego czasu, ja po prostu lepiej go pożytkuje.
Zastanawiam się jak to będzie jak maluszek przyjdzie na świat, zawsze lubiłam wszystko idealnie poukładane i zorganizowane, czy będzie na to czas? Bardzo liczę na pomoc męża, żebym jednak mogła zachować tą część siebie, którą tak lubię ;)
OdpowiedzUsuńMyśle, ze ta cześć siebie pokochasz jeszcze bardzie i odkryjesz na nowo. :) A co ważniejsze przekonasz sie jak mało sie wiedziało o macierzyństwie i jak mądre sa nasze Mamy.
UsuńPrzypomnialo mi sie, jak meza siostra zawsze narzekala jak jej ciezko... najpierw z jednym potem z dwojgiem dzieci. Przyjezdzala do niej mama, moja tesciowa, ze sloikiem zupy dla niej a w drugim dla dziecka.. wyprowadzala na spacery po to zeby ona mogla zrobic sobie paznokcie, pojechac do galerii.. przyjezdzala o 6 zeby mogla pospac. prasowala, sprzatala, zabierala dzieci do siebie, nasmazyla kotletow. a ja mieszkam za granica, nie mam siostry, mamy, tesciowej, nikogo, maz w pracy od rana do wieczora, hmm co ja mam powiedziec?:D podejrzewam ze jakbym powiedziala szwagierce i tesciowej ze mi ciezko, prewnie by powiedzialy, ze przesadzam :)
OdpowiedzUsuńKażdy ma inne priorytety.. Coż pozazdrościć siostrze takiego "buisness planu" na siebie. Niektórych przerastają rzeczy, które dla nas są "bułką z masłem". I na odwrót. Pozdrawiam.
Usuń