Każdy wychowuje inaczej - historie z piaskownicy


Pogoda sprzyja, dlatego też, wraz z Synkiem, jesteśmy stałymi bywalcami piaskownicy, którą on, tak na marginesie, uwielbia. Stoi w niej, lub obok, pomacha trochę łopatką, porzuca się w piasek, ogólnie jest bardzo zadowolony:) 
Jak na razie nie wchodzi w kontakty z innymi dziećmi, choć się do nich uśmiecha i bacznie obserwuje. (Tę cechę odziedziczył pewnie po mnie, bo ja często obserwuje innych i tak czasem, zdarza mi się oceniać.. Staram się być jednak łaskawa, bo wiem, że za każdym człowiekiem stoi inna historia.)
 Jeśli Wasza pociecha, historie z piaskownicą lub placem zabaw, ma jeszcze przed sobą, to możliwe, że moje spostrzeżenia będą Wam obce.. A może się mylę? 


To właśnie skwerki dla dzieci, dają nam przekrój, albo choć małą część tego, jak inni wychowują swoje dzieci. ( ze  względu na swoje wykształcenie, mój obraz rodzicielstwa jest nieco "skrzywiony");).
Byłam w różnych piaskownicach i spotkałam różne zachowania dzieci i rodziców.
Wierzcie lub nie, ale dzieci to nasze odbicie. Na co dzień, możecie wcale tego nie zauważać, ale tak jest.. Przynajmniej w dużej mierze. 
Mieliście tak czasem, że zachowanie jakiegoś dziecka zszokowało Was? A zachowanie rodzica jeszcze bardziej?
Co najbardziej rzuca się w oczy?? Brak konsekwencji..
Zostawmy jednak ten temat, bo teraz, nie o tym. 

Jedne dziecko krzyczy, rzuca piachem, mama nie reaguje, inna reaguje i straszy, że zaraz pójdzie z nią do domu; inne dziecko wyrywa zabawki, kolejne nie chce się dzielić.. mnóstwo osobowości, każda inna.. W tym wszystkim rodzic... Co powiedzieć? Jak zwrócić uwagę, jak zagadać do dziecka? Chcemy "wypaść jak najlepiej", w końcu inni rodzice patrzą i słuchają..Wyciągają wnioski..

Jedne mamy patrzą w telefon, inne gorliwie budują babki z piasku i biegają za dzieckiem, inne dokarmiają.. Każdy zwraca się do dziecka inaczej. Ostatnio byłam świadkiem, jak jedna z mam powiedziała coś zdrobniając jakiś wyraz, a za chwilę się poprawiła, zupełnie jakby chciała uniknąć "milczącej oceny" innych mam... 
Są mamy, które mówią bardzo głośno, lub zamiast wyrazów używają własnego języka, który rozumie tylko jej dziecko..
Jest tak wiele rodziców, nie ma tego gorszego, czy lepszego, są inni..
Z niektórymi możemy się zgadzać z innymi, nie..  Oczywiście mamy do tego prawo.. Nie ma recepty na dobre, czy lepsze wychowanie.. Możemy się starać, jak najlepiej umiemy, ale to może później obrócić się przeciwko nam.. Bądźmy rozsądni..
Jeśli chcecie biegać z jedzeniem za dzieckiem, proszę bardzo, zdrabniać? - proszę bardzo, przegrzewać dziecko, proszę bardzo..
A może powinniśmy zwrócić uwagę? Dać wskazówkę?
Poradzić?
W końcu chcemy zrobić to w dobrej wierze...
Tylko skąd możemy wiedzieć, czy nasze rady się sprawdzą, w tym konkretnym przypadku?
Czy powiedzenie, "niech każdy wychowuje, jak chce" nie jest jest zbyt egoistyczne? Czy na prawdę nikt inny nas nie obchodzi? Dlaczego nie lubimy słuchać innych?
A może to jest "choroba" tych czasów?

Komentarze

Popularne posty