Kogo wybierzesz, perfekcjonistkę, czy "nieudacznika"?


Ten temat siedział mi już w głowie od jakiegoś czasu.
Praktycznie, od początku założenia bloga, a nawet i wcześniej..
Kogo chętniej słuchamy/czytamy?
Idealnej mamy, która wszystko umie, wszystkiemu zaradzi, ma liczne pomysły i umie rozwiązać każdy problem? A może ufamy bardziej tzw "nieudacznikowi" - mamie, która ma ze wszystkim problem; nie umie przebrać dziecka, nakarmić i w ogóle nic jej nie wychodzi?
Dziecko jest rozkrzyczane, rozpieszczone, nie słucha się, nie chce jeść?
Wybaczcie użycie tu słowa nieudacznik. Uważam, że żadna matka nim nie jest. Nawet ta, która nie do końca sobie ze wszystkim radzi. Wychowanie i posiadanie dziecka, to studia wyższe z profesurą. Nie tylko dziecko się uczy, my również. I często to my oblewamy egzaminy.


Dlaczego, więc użyłam tego określenia "nieudacznik"?
Z bardzo prostego powodu. Tak właśnie określani są Ci, którzy sobie nie radzą na wielu płaszczyznach. Dziś ja, zaatakuję płaszczyznę macierzyństwa.
Nie ukrywajmy, do tego trzeba się przyznać; nie raz ogarnęło nas uczucie zdziwienia, gdy ktoś z czymś, dla nas błahym, nie mógł sobie poradzić. Jak można tego nie wiedzieć? Jak można tego nie umieć? No jak??? Przecież to banał?
 Jestem pewna, że wszyscy tak mieli i czasem miewają. Dlatego też, opieka i wychowanie dla niektórych jest przysłowiową "bułką z masłem". Dla innych może to być sukces życia, że akurat dziś, w środę 12 stycznia, udało mi się samodzielnie uśpić dziecko; że akurat wczoraj o 15.00 córka zjadła samodzielnie posiłek.. itd.
 Mimo tego, że każdy ma "swojego trupa w szafie" to czasem 'udaje', że go nie ma.
Perfekcyjne życie. Dziecko śpi, dom posprzątany, makijaż, fryzura, wszystko na swoim miejscu. Czy to Was motywuje? Czy zdjęcia na instagramie, filmy na YT, idealne profile znajomych na Facebooku, czy to Was napędza do działania? Myślicie sobie " wow, ale organizacja, zrobię tak samo"; "ja tego nie zrobię? przecież to proste!"; "też chcę mieć czas dla siebie, jak ona to robi?" Zazdrościcie, czy podziwiacie? Gardzicie, czy bierzecie dobry przykład? Wierzycie, czy nie wierzycie w "tak po prostu samo śpi; tak zwyczajnie nauczyło się". Jak to jest u Was?

Nieudacznik.. zostańmy już przy tym , może nie do końca trafionym określeniu, choć nadal uważam, że bardzo prawdziwym. "Ona/on nie umie tego zrobić, ufff, ja też nie.. nie jestem sam"; "myślałam, że ze mną jest coś nie tak, ale oni też tego nie potrafią". Mieliście tak kiedyś? I przez chwilę ogarnia nas uczucie zadowolenia?
Utożsamialiście się z kimś w taki sposób? Miliony ludzi szuka odpowiedzi i pomocy w internecie. Nie ukrywam, że ja czasami również. Wszystko dla ludzi, jak mawiają. Jednak, czy łatwiej uwierzyć Wam osobie, która ma "ciągle" problemy? A może przez to jest nam bardziej"ludzka"?
W końcu nic na świecie nie jest idealne. Czy taki idealizm nie kole w oczy? Muszę przyznać, że mnie  czasami tak. A może to zazdrość? Złość? Jej się udaje, a mnie nie? Coś tu nie gra?



Często wstydzimy się, zadać pytania np "jak karmisz dziecko, że Ci tak ładnie je?; Jak usypiasz? Jak się z nim bawisz?" Przecież nie możemy zadać takiego "głupiego" pytania. Co ona/on sobie pomyśli? Że ja nie umiem? Po co w ogóle się zdradzać, że mam jakiś problem? "Moje dziecko płacze?? To chwilowe, ono nigdy nie płacze, nie wiem co mu się teraz stało".
 Nie umiemy i boimy sie przyznać do porażki. Lepiej żyć w imaginowanym świecie, gdzie wszystko jest "cacy". Po co nam porażki? Kłopoty? Nikt przecież nie chce słuchać, że z czymś sobie nie radzisz? Lubimy patrzeć/oglądać/obserwować ludzi wesołych, uśmiechniętych, pięknych, w pięknym domu z pięknymi dziećmi. A to, że część z tych rzeczy nie jest prawdziwa, to się nie liczy, nie chcemy o tym myśleć, a czasem zwyczajnie, takie myślenie nie przychodzi nam do głowy.

 Z kim bardziej się utożsamiamy? Czasem bywa, że sami dążymy do takiego idealnego życia. Z pewnego punktu widzenia jest to dobre, chcemy być lepsi, bardziej się staramy, motywacja jest większa. Trzeba się jednak zastanowić, czy nie robimy tego na pokaz? Kosztem innych rzeczy? Czy ten makijaż robiony godzinę, jest wart zaniedbania dziecka, męża? Jeśli jest to dla nas relaks, coś miłego, odprężającego, sprawiającego nam przyjemność, to jak najbardziej czas nad nim spędzony jest jak najbardziej właściwy. Jednakże, jeśli jest to przymus, coś do czego "musicie" się zmuszać, tylko po to by coś komuś udowodnić, to nie warto. Szkoda czasu, szkoda życia na udawanie.
W naszych czasach ciężko wyodrębnić tzw 'fake" od prawdy. Jest w koło tyle inspiracji: Instagram, Facebook, You Tube, blogi, gazety, programy. Jeśli potrafimy patrzyć na wszystko z dystansu, oceniać treści i dopasować je do naszych potrzeb, to wielkie brawa. Nie pozwólmy wmówić sobie, że coś robimy źle, słuchajmy mądrze, oceniajmy słusznie, bądźmy elastyczni. Dopasowujmy treści do swoich potrzeb. Nie dajmy się zdołować, wprowadzić w zakłopotanie, a może nawet smutek i zazdrość?
Bądźmy dojrzali, próbujmy, korzystajmy ze wskazówek, ale mądrze.
 Nie podążajmy ślepo za modą. Znajdźmy swój sposób, najlepszy z możliwych, jedyny i niepowtarzalny.
Nie kopiujmy.
 Bądźmy odważni.
Bądźmy mądrzy.
 Bądźmy oryginalni.
Bądźmy inspirujący. tego życzę Wam i sobie:)



Komentarze

  1. To fakt - "idealni" ludzie i "cukierkowy" świat atakują nas z każdego zakamarka. Niedawno przeczytałam książkę "Nieperfekcyjna Mama", w której autorka również poruszała to zagadnienie. Ważne, żeby pozostać sobą. Przecież nie ma ludzi idealnych :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OOO.. to muszę przeczytać tę książkę.. Tytuł zapowiada ciekawą treść;) Polecam również książkę Terror ekożelków. Bardzo zabawna lektura, która potrafi odstresować :) Pozdrawiam cieplutko:)

      Usuń
    2. Dziękuję, będę pamiętać :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Fajny temat dobrze że to poruszylas, pomyślałam sobie o jednej youtuberce której syn sam usypia, sam się bawi,sam je, a ona ma masę czasu na wszystko..czasami mi się wydaje że trochę jest to udawane

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe. Możliwe też, że jest to prawdziwe. Ja tak nie potrafię. Z tego powodu też przestałam nagrywać. NIestety, albo stety nie umiem wszytskiego robić na raz, ale jęsli inni umieją to nic tylko się cieszyć. Istotne jest to, czy potrafimy się przyznac do naszych niedoskonałości i czy postępujemy zgodnie z naszymi priorytetami. :) Buziak

      Usuń
  3. Magdalena, świetny tekst. Jesteś taka normalna i ciepła 😃 Mimo, że nie jestem mamą bardzo doskwiera mi ten udawany instagramowy perfekcjonizm, z pozoru bezproblemowe życie. Mam wrażenie, że często tacy ludzie w gruncie rzeczy są samotni, nie mają dobrych relacji z bliskimi. Nie mogę pojąć jak ludziom się udaje wrzucać fotki z jakichś ważnych/ciekawych/ładnie wyglądających momentów w ich życiu, ja w takich sytuacjach koncentruje się na chwili, nie myślę o zdjęciu, staram się dbać o chwilę. Pozdrawiam Martini

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo:) No ja mam podobnie, też nie potrafiłabym stać z kamerą na roczku dziecka, czy latać z aparatem i wstawiać miliony zdjęć na facebooka lub instagrama. Lubię ładne rzeczy. Generalnie skupiam się na konkretach.Zdjęcia, przedmioty. Sama staram się takie publikować. Między normalnością a przesadą jest jednak cienka granica. To był też jeden z powodów przestania nagrywania. Wolę być ciałem i duszą przy dziecku i rodzinie. Oczywiście jest kilka mam które podziwiam i oglądam. Każdy jest inny. Trzeba brać to co dla nas jest najlepsze.

      Usuń
  4. Świetny temat, z każdej strony otaczają nas te idealne obrazki młodych mam, ale czy tak jest naprawdę, nie sądzę bo nie chce mi się wierzyć, że każdy dzień może być idealny, a dzieci same się wychowują. I w sumie ok bo to my jesteśmy od tego, żeby im pomóc i same się uczyć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W internecie możemy znaleźć tak różnych ludzi i kontrastowych, że nie raz potrafią zrobić mętlik w głowie...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty