"Włączę telewizor i mam spokój"


Ciężko byłoby zliczyć, ilość moich odwiedzin, w najróżniejszych witrynach internetowych
 w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące mnie pytania.
Hasła wpisywane w wyszukiwarkę były, nadal są i zapewne będą, poszukiwaniem odpowiedzi na najdziwniejsze zagadnienia. " Problemy z brzuchem u dziecka"; "Zabawa z niemowlakiem"; "Zabawki dla niemowlaka"; "Spacerówki, opinie"; "Pieprzyk u dziecka"; "1000 pierwszych dni".. itd..


Do napisania tego posta skłoniła mnie wypowiedź jednej z dziewczyn na jakimś forum.
W internecie szukałam informacji o zabawie dziecka w wieku 10 miesięcy.
W co się bawić, jak się bawić i ile czasu dziecko, w tym wieku, może/powinno skupić uwagę na zabawce/czynności.
W przeglądarce "znalazłam mnóstwo pomocnych informacji".
Rady tych mam, których dzieci bawią się sama cały czas po te, których nie bawią się w ogóle.
 Każde dziecko jest inne i z tym się zgadzam, podobnie jest z ludźmi. Każdy jest różny, ale w jakimś stopniu jesteśmy do siebie podobni.
W sieci natknęłam się również na wypowiedź jednej mamy: " Moja mała ma 5 miesięcy i jak chcę mieć z nią spokój to włączam jej Cartoon i się patrzy. Obrazki jej migają i mam spokój na pół godziny".
 Nie oceniam.
Nie chce oceniać.
Próbuje nie oceniać...
Pytanie brzmi: Czy pozwalać dzieciom oglądać telewizję? Czy telewizja nie emituje zbyt wielu bodźców? Czy to zdrowe? A co ważniejsze,  czy potrzebne? Czy kilkumiesięczne dziecko potrzebuje /chce/lubi oglądać tv?

Zdania w tym temacie są zapewne podzielone. Pierwsza grupa rodzców uważa, że telewizja to zło, druga grupa, że "wszystko dla ludzi", a trzecia ma mieszane uczucia i nie potrafi się określić. W rezultacie ich dzieci oglądają trochę telewizji i kilka bajek dziennie. 
W jakiej grupie ja się znajduje? Pozwólcie, że na razie nie będę Wam tego zdradzać;)

Każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Kupujemy ciekawe zabawki, czytamy opinie na ich temat, sprawdzamy certyfikaty. Dbamy o ich bezpieczeństwo, żywimy najlepiej jak umiemy. Cieszymy się z każdego uśmiechu na ich twarzy i chcemy żeby nigdy z niej nie schodził... no właśnie.. i dokładnie tutaj zaczyna się problem..
Bo co jeśli bajka, rzecz, czynność, którą robi dziecko jest dla niego niewskazana? Jest wręcz zakazana przez rodzica? Jednocześnie podczas tej zabawy widzimy uśmiech dziecka, śmiech jakiego wcześniej nigdy nie słyszeliśmy?
Radość ponad wszystko?
Uśmiechamy się do siebie pod nosem i trwamy w tej chwili. Tłumaczymy sobie "przecież jedna bajka, garnek, łyżka, kabel w buzi (tak kabel) mu nie zaszkodzi..". "Niech się cieszy"..
Jeśli jeszcze obok nas siedzą znajomi, rodzina i upewniają nas w tym czasowym "odpuszczaniu" to rozgrzeszamy siebie i już "jest fajnie".
 Każdy podziwia dziecko, jak pięknie siedzi, patrzy, ogląda, gryzie, bawi się, śmieje.
Czy jednak jedna niewinna bajka szkodzi? A może jedna nie, ale trzy już tak? 
Wspomniana przeze mnie wyżej "bohaterka" posta, mama, która włącza dziewczynce tv, czy ona ma się czegoś wstydzić? Czy powinna się do tego przyznać? Czy ona wie co robi?? 
A czy my w ogóle możemy ją oceniać? ( o tym w kolejnym poście). Może to dziecko lubi bajki? A jak lubi to trzeba przecież dać. 

Przyznam się, że gdy przeczytałam wypowiedź tej Pani na forum, szczęka opadła mi do samej ziemi. Stało się to nie za sprawą treści, którą zamieściła, ale sposobu w jaki ją napisała. Sposób pisania bowiem odzwierciedla wiele cech osobowości autora. 
Wcale nie potępiam autorki, ja zwyczajnie nigdy bym nie wpadła na taki pomysł!
Nie wpadła bym na to, żeby na bujaczku sadzać dziecko i włączać mu kreskówki. 
Nie jestem badaczem i nie mam pojęcia jaki wpływ na dziecko ma oglądanie telewizji.
Wiem jedno, w naszych czasach, dzieci mają jej zbyt dużo.
Telewizja daje nam gotowe odpowiedzi. Nie trzeba myśleć.
 Pomysły same wyskakują jak z zaczarowanego kapelusza.
Moim zdaniem telewizja pozbawia wyobraźni, obdziera z fantazji ( pamiętacie film "Niekończąca się opowieść"? - uwielbiam go).
Są programy, bajki, które faktycznie skłaniają do myślenia. Ale nie 6 miesięczne dziecko. 
Nasze dzieci mają małe mózgi, które rozumieją bardzo mało. Szybko się uczą, to fakt, ale do nauki, a rozumienia to jeszcze daleko.
Powiecie " moje dziecko dużo rozumie, wymusić umie wszystko"; "Dzieci dużo rozumieją. Wypisujesz głupoty".
Prawda. Dużo rozumieją, na swój prosty sposób. Nie są w stanie w tak młodym wieku "przetrawić" wielu bodźców. Telewizja prócz dźwięku posiada też obraz, który silnie wpływa na dziecko.
Pamiętajcie, że to Wy jesteście/będziecie rodzicami i to WY decydujecie.
Decydujcie póki jeszcze możecie.
Decydujecie co, kiedy i ile Wasze dziecko ogląda.
Mam różnych znajomych, każdy z nich trochę inaczej wychowuje dziecko.
Niektóre dzieci mimo oglądania bajek są grzeczne, słuchają się, dobrze się rozwijają.
Dla innych, grai bajka jest ważniejsza od jedzenia, picia i bycia z rodzicami. 
Każde z tych dzieci ogląda bajki, ale bardziej istotne jest ile ich ogląda. 
Druga rzecz dotyczy zupełnie innego tematu jakim jest bycie z rodzicem, wspólne spędzanie czasu, uwaga poświęcona dziecku. Jeśli jesteś z dzieckiem, robicie dużo rzeczy razem, to jedna bajka nikomu nie zaszkodzi. (Mam na myśli dzieci powyżej roku. )

A teraz czas zająć własne stanowisko w tym temacie.
Jak jest u nas?
Mój syn nie ogląda telewizji.
Po prostu, telewizja go nie interesuje.
Poniekąd wynika to z tego, że prawie nigdy nie włączałam telewizji podczas przebywania z dzieckiem w domu. Zazwyczaj gra u nas radio, bądź inna muzyka. 
I tę inną muzykę zazwyczaj słucha moje dziecko.  A konkretnie muzykę klasyczną.
Słucha i zdarza się, że ogląda. Jest tak zaciekawiony zarówno, tym co robi drygent, jak również arią operową i głośnym, wyraźnym recytowaniem. Raz na kilka dni ogląda właśnie taki rodzaj programów telewizyjnych. Bajki to chyba jeszcze "nie jego bajka".

W ciągu dnia telewizor jest wyłączony.
 Jeśli dodałabym jeszcze do grających zabawek tv, to sama bym chyba spakowała się i wyszła.
Nawet mnie by to denerwowało. Szczerze, nie mogłabym przebywać cały dzień przy grającym bezustannie dźwięku telewizora.
To nie leży w mojej naturze.
 Zdecydowanie wolę się wyciszyć.
Myślę, że taki wybór spowodowany jest, po części charakterem, ale także moim świadomym wyborem. Nie uważam, żeby telewizja była złem, przed którym trzeba uciekać. Jeśli mam wybór, wolę ją ograniczyć. Nie da się jednak od niej odciąć. Podobnie jak od telefonów, czy komputerów. Żyjemy w takich czasach, gdzie technika nas przegania, a my próbujemy ją nieudolnie dogonić.
Czasem zdarzy mi się włączyć telewizje na wiadomości, spojrzeć na programy śniadaniowe. Myślę, ze to część naszego życia i funkcjonowania. Nie uważam tego za złe i nigdy na siłę nie będę tego ograniczać.
 Czas jaki moje dziecko spędza przy telewizji jest znikomy. Jest to może 2, 3 godziny w ciągu tygodnia. Może robię źle.. może.. Widzę jednak, że moje dziecko jest spokojne, nie jest płaczliwe i jest zadowolone. Zdecydowanie bardziej interesują go rzeczy za oknem. Kocha spacery i obserwowanie wszystkiego w około. Cieszy mnie to.
Staram się wsłuchiwać się w jego potrzeby i badać to, co go interesuje.
Wierzę w to, że dziecko rodząc się ma pewne predyspozycje do pewnych czynności, czy upodobania sobie czegoś.
Niektóre dzieci lubią się bawić klockami, inne wybierają samochody, czy lalki. Jedne dziecko będzie przesypywać klocki, z jednego pudełka do drugiego, a innemu taka zabawa szybko się znudzi.
Nie chcę i nie będę "wciskać" mu na siłę programów telewizyjnych i "fajnych" bajek, tylko dlatego że inne dzieci je oglądają. Jest jeszcze mały i może za mały by przyjmować tyle "promieniowania" telewizyjnego;)
 Jeśli jednak pewnego dnia, powie " mamo chcę bajkę", albo pociągnie mnie za rękaw i wskaże telewizor, to tak, włączę i pozwolę obejrzeć mu bajkę.

A jak jest u Was? Pozwalacie i włączacie telewizje/bajki dzieciom? 





Komentarze

  1. Bardzo dobrze napisane. u nas póki co nie ma bajek, oczywiście nie zarzekam się, że nigdy nie ich nie będzie, bo na pewno pozwolę Hani obejrzeć np. moje ukochane Smerfy i pewnie się sama przyłączę. ;-) natomiast póki co staram się jak mogę ograniczać tv i resztę elektronicznych gadżetów. Wszystko w swoim czasie i oczywiście z umiarem. Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Aguś:* No ja też nie omieszkam obejrzeć kiedyś z dzieckiem Smerfów, Gumisiów czy Kaczora Donalda:)

      Usuń
  2. Dlugo nie mielimy telewizora w domu i tak byo fajnie :) teraz mamy, ale ogldamy czasem, tylko wieczorem. Mamy 7 mies corke i niestety w weekend czasem zerkaq jak tatu oglda skoki.. mamy bardzo male mieszkanie, wiem ze to zle nawet jak dziecko nie patrzy w tv. Jakis czas temu puszczalismy maej piosenki w komputerze, ogladala te kolorowe teledyski z zainteresowaniem, ale w pore sie opamietalam, nasza niunia tez uwielbia spacery i to, co sie dzieje za oknem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem zdania, że ograniczenie tv to słuszne posunięcie. Jednak nie możemy popadać w paranoje. Jeśli córka czasem zerknie itd. W końcu nasze życie toczy się dalej i skoro mamy ochotę coś obejrzeć to nie dajmy się zwariować. Mamy do tego prawo. Czasem dziecko powinno być na drugim miejscu, jakkolwiek to zabrzmi. Nie możemy mieć ciągle wyrzutów sumienia i wszystkiego unikać, w końcu pewne czynności to część naszego życia, tak ono wygląda. Taka jest rzeczywistość, musi ją zaakceptować i dziecko nie może wszystkiego ograniczać, bo w końcu spowoduje brak naszej własnej radości z życia i wpadniemy w pułapkę. Niech tata dalej ogląda skoki:) Na zdrowie:) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń
  3. Ja planuję na początku nie pozwalać oglądać telewizji, jeszcze nie wiem jak długo, ale mam jeszcze czas się zastanowić :) Super post, umila mi czekanie na moje spóźnialskie dziecko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, ostatnio to jakiś spisek.. Wszystkie dzieciaczki spóźnione:):)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty